czwartek, 25 maja 2017

Dobra lonża cz.2 czyli równowaga i kolana do siodła

Druga część dobrej lonży w moim wykonaniu, czyli  rytm, równowaga i kolana do siodła J

from pinterest.com

Aby w pełni wprowadzić ucznia w świat jazdy konnej zazwyczaj zaczynam od zapoznania go z ruchem i rytmiką chodu konia. Jak dla mnie – absolutna podstawa.  Zakładając, że jesteśmy już po pierwszym etapie lonży, mamy do czynienia z osobą sprawną psychicznie i fizycznie, oswojoną z pierwszymi napotkanymi lękami możemy przejść do działania.
Jak wytłumaczyć komuś, że ma coś poczuć? To trochę jak stworzyć instrukcję wiązania sznurówek. Jeśli nie próbowaliście to polecam (pozdrawiam moją nauczycielkę od języka polskiego tym momencie J ), świetna zabawa. I tak samo jest z mówieniem komuś co ma czuć, każdy odbiera bodźce inaczej. Jako instruktor nie daję na tacy gotowych odpowiedzi, ale stwarzam warunki do tego, żeby samemu poczynić pewne spostrzeżenia.
Moim złotym ćwiczeniem na lepsze poznanie pierwsze tak zwanej hucznie biomechaniki ruchu konia jest prośba o zamknięcie oczu, rozluźnienie i opisanie jakie ruchy się czuje. W tym momencie zazwyczaj następuje długie yyyyy….. J Trzeba naprowadzić ucznia: co się dzieje z twoimi biodrami, co się dzieje z twoimi plecami, czy twoje nogi się poruszają. O dziwo, wcale nie ma błędnych odpowiedzi, raczej jest strach przed opisaniem swoich odczuć. Zazwyczaj ludzie wstydzą się mówić, co się z nimi dzieje, choć zupełnie bezpodstawnie, dlatego czasami trzeba im pomóc i trochę pociągnąć za język.
W czasie zajęć z dorosłymi zauważyłam, że lubią jak im się bardzo dokładnie wszystko tłumaczy „mądrymi słowami”, a potem przekłada na takie bardzo proste. W końcu z dzieckiem nie porozmawiam o trójwymiarowości ruchu konia względem chodu ludzkiego J, ale skoro przy tym jesteśmy wstawiam tu małą ściągę dla was – wiedza zaczerpnięta ze studiów fizjoterapii oraz kursu dla hipoterapeutów.

Koń daje nam wrażenie chodu ludzkiego:
ž  Ruch miednicy konia podczas stępa bardzo
przypomina ruch miednicy człowieka podczas spokojnego chodu
ž  Częstotliwość kroków konia jest zbliżona
do częstotliwości ruchów człowieka (koń 100-120 kroków, człowiek 110-120)
ž  Ruch miednicy odbywa się w trzech płaszczyznach, a zakresy ruchów są bardzo zbliżone (jakie są te płaszczyzny – wujek Google podpowie, jeśli nie zapraszam na priv J
ž  Barki i luźno zwisające kończyny dolne zachowują się jak u idącego człowieka


Większość ludzi reaguje robiąc wielkie oczy i przyznając rację. Co jeszcze? Poproście ich o opisanie tego co słyszą. Chodzi tu o zrozumienie czterotaktowości stępa. Na koniec należy dodać dwa do dwóch i otrzymujemy pięknie układającą się całość. Wnioski? Nie, nie, aż taka dobra nie będę, wyciągnijcie je sami, ewentualnie podzielcie się w wiadomości J Ciekawe jest to, że gdy pozna się lepiej zachowanie swojego ciała w stosunku do ciała zwierzęcia otrzymuje się lepszy efekt rozluźnienia i podążania za ruchem konia. Zupełnie nieświadomie robi to większość moich uczniów po wykonaniu tego zadania. Na wyższych etapach wtajemniczenia polecam ponowić ćwiczenie na oklep, jeszcze więcej bodźców.

Prawie wszystkie te same zasady obowiązują w czasie nauki kłusa. Jeśli wystarczająco obrazowo opiszecie co się będzie działo w kłusie 85% waszych kursantów zacznie od razu w miarę rytmicznie anglezować.
Znowu zaczynamy od rytmiki chodu. Wyobraźcie sobie konia lecącego w dorożce po asfalcie. Co słyszycie? No właśnie. Dwa uderzenia ponieważ koń stawia jednocześnie pod dwie nogi, przednia i tylnia w jednym czasie, po przekątnej. Pierwsze uderzenie to wstawanie, drugie uderzenie to siadanie. Zanim poprosicie o anglezowanie, dajcie szansę uczniowi poczuć rytmikę chodu swoim ciałem w pełnym dosiadzie i zróbcie z nim dosłownie kilka kroków w kłusie, najlepiej bez strzemion, żeby uniknąć efektu odpychania się, zaznaczcie dodatkowo swoim głosem jedno i drugie uderzenie. Efekt gwarantowany, polecam J Przy drugim-pierwszym zakłusowaniu delikwent zaczyna swobodnie anglezować. Później to już tylko szlifowanie i dążenie do harmonii.

from pinterest.com

Dlaczego warto tłumaczyć, a nie puszczać na głęboką wodę? Postawcie siebie na miejscu konia, kiedy kilka „Grażyn” i „Januszów” dziennie przychodzi na jazdę doskonalić swoje klepanie dupska. Dosłownie klepanie. O ileż łatwiej i zdrowiej jest dla konia, jeśli od początku nie tłuczą jego biednego grzbietu tylko w miarę rytmicznie unoszą się i siadają z wiadomymi niedoskonałościami, które musimy im wybaczyć.
            Teraz możemy spokojnie przejść do mojego słynnego torturowania ludzi na lonży. Podstawowe zasady: ramiona do tyłu, biodra do przodu i kolana do siodła. Cała reszta – pięty w dole, łokcie do ciała etc wyszlifujemy po drodze, najczęściej dużo rzeczy przychodzi już naturalnie przy odpowiednim pokierowaniu.
Ramiona do tyłu – komenda jak amen w pacierzu. Niewiele jest osób, które odchylają się w czasie nauki. Zdecydowana większość przyjmuje pozycję obronną kuląc się i pochylając, w kierunku szyi konia. Jeśli powtórzę Ci to setny raz, to przygotuj się na to, że zrobię Ci psikusa w postaci gwałtownego hamowania do stępa lub stój J zanim polecą hejty od razu mówię – nikt w czasie tych wszystkich lat nie spadł na mojej jeździe w czasie takiej niespodzianki, ale za to skutecznie wszyscy pilnowali swojej postawy do końca „życia lonżowego”. Jeśli od początku nie przypilnujecie tego elementu, będzie się ciągnął za nowym jeźdźcem przez bardzo długi czas.
Biodra do przodu – mobilizuje to miednicę, mięśnie brzucha, zmusza do delikatniejszego dosiadu oraz oszczędza tył grzbietu na pograniczu z końskimi nerkami. To chyba wystarczająco dobre powody, prawda?
Kolana do siodła – jak widzę latające kolana dostaję spazmów. Dosłownie. Nie chodzi tu o zdarcie nóg do krwi, ale wyrobienie nawyku przyłożenia ud i kolan do siodła. Płynie z tego wiele korzyści, jednak dwie najbardziej istotne dla mnie to stabilizacja (zawsze tłumaczę, że każdy koń może się spłoszyć i odskoczyć, nogi są jedynym o nas trzyma w siodle) oraz odciążenie dla konia. Jeśli kolana luźno latają to nasze Grażyny będą tłukły dupska, pogłębiając brak punktu pierwszego, czyli pochylając się, żeby zrekompensować sobie brak stabilności.
Pięta w linii z biodrem – tak, właśnie ta książkowa linia z obrazków. Niweluje problemy związane z pochylaniem, anglezowaniem i brakiem prawidłowego podparcia. Zawsze tłumaczę to tak:
Jeśli dostaniecie niski taboret bez oparcia, usiądziecie na nim i wyciągniecie nogi przed siebie, to łatwo czy trudno będzie wstać? Jeśli ktoś nie poda wam ręki (analogia do podciągania za wodze lub trzymania się siodła) to raczej marne szanse. Gdy nogi będą ugięte jak do przysiadu, kostki na wysokości bioder, uniesiecie się bez problemu. Dokładnie tak samo działa to w czasie jazdy konnej.

from pinterest.com

            Czas na moją ulubioną część – ćwiczenia. Jak już napisałam – MOJA ulubiona, nie zawsze moich uczniów, bo zazwyczaj są po niej spoceni jak myszy. Ćwiczenia, do upadłego, do bólu, do perfekcji. Boli? Dobrze! To znaczy, że rośnie! To znaczy, że w końcu twoje mięśnie budzą się z zimowego snu!
Nie będę się tu zagłębiać w fizjoterapeutyczny punkt rozgrzewki, ale z grubsza napiszę ogólne zasady ćwiczeń:
-od góry do dołu, nie na odwrót (czyli zaczynamy od ramion, a nie schylania się do strzemienia)
-zawsze symetrycznie (starajcie się pilnować, aby ćwiczenia zawsze były wykonywane nie tylko na dwie strony konia, ale również w dwóch kierunkach jazdy. Jeśli o tym nie pamiętacie to wyniki mogą was zaskoczyć)
-ćwiczenie powtarzamy do perfekcji! Jeśli trzeba zróbcie małą przerwę, zmieńcie na chwilę ćwiczenie, aby mięśnie odpoczęły. Jak pisałam w poprzednich postach – nie istnieje dla mnie stwierdzenie: nie umiem, nie dam rady, nie potrafię. Jeśli masz zamiar tak mówić masz dwa wyjścia: brama albo furtka. W końcu uczymy się czy płaczemy? Jedynym zwolnieniem od pracy jest ograniczenie fizyczne jak np. dolegliwości chorobowe.
-tęższa budowa ciała nie zwalnia z ćwiczeń – z doświadczenia mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że większość instruktorów boi się poprosić osoby bardziej puszyste np. o podniesienie nóg i złączenie ich nad szyją konia. I to jest duży błąd, zdziwilibyście się jaką oni mają równowagę, niejednokrotnie dużo lepszą niż szczupaki bez mięśni. Dla jasności – nie mówię o ludziach skrajnie otyłych, w końcu na uwadze trzeba mieć też, a nawet przede wszystkim dobro konia.
Mój podstawowy zestaw ćwiczeń? Nawet podam w kolejności J
-krążenie ramion w przód i w tył (najlepiej naprzemiennie, nie jednocześnie)
-skręty tułowia
-dotykanie ogona konia (ogona, nie zadu ciumoku! Wersja z trzymaniem się siodła oraz bez)
-dotykanie uszu konia (mocno pięty w dół i nogi do przodu, chyba, że chcesz całować świętą ziemię, po której stąpa anielsko instruktor)
-dotykanie do kolan i do strzemion (ta sama zasada co wcześniej – pięta do dołu i nogi do przodu, kolana do siodła. Prawa ręka do lewego strzemienia i na odwrót)
-łączenie zgiętych kolan nad przednim łękiem (ręce trzymają się tylnego)
-łączenie PROSTYCH nóg nad czyją konia
-łączenie PROSTYCH nóg nad zadem konia (ręce na przednim łęku, biodra idą do góry, tak by nie przetaczać się kością łonową po siodle)

To jest taki mój mega podstawowy pakiet startowy. Ma na celu wyćwiczyć równowagę, pewność dosiadu i swojego ciała, przełamanie lęków. Ciało uczy się i zapamiętuje konkretne schematy ruchowe, przygotowuje się do intensywniejszego wysiłku. Po pewnym czasie zamiast siły przychodzi technika i to co było trudne staje się zupełnie naturalne.
Oprócz tego w stępie ćwiczymy anglezowanie ze strzemionami oraz bez, półsiad, dosiad arabski. W międzyczasie dochodzą ćwiczenia na niezależną pracę rąk, czyli np. anglezowanie z utrzymaniem rąk w jednej pozycji (wstęp do trzymanie wodzy), nauka pracy łydki, ruszanie i zatrzymywanie konia dosiadem.

from pinterest.com

            Jestem cholernie wymagającym instruktorem i nie wszyscy wytrzymują tą „presję”. Dla jednych jestem katorżniczym aniołem, dla innych tylko katorżniczym J Na lonży trzymam każdego swojego ucznia dość długo, (z tego miejsca pozdrawiam ekipę z „Kojota”, która w dużej części ma już swoje własne konie J ), ale nagrodą za to jest praktycznie samodzielny uczeń, nie bojący się momentu odpięcia lonży, a po odpięciu jadący zupełnie swobodnie samemu. Nagroda taka jest nie tylko dla mnie, ale też dla konia.
            Jest jeszcze pełno różnych niuansów, na które warto zwracać uwagę, ćwiczyć i pielęgnować. Warto jednak, żeby każdy znalazł swoją drogę i swój styl nauczania. Miejcie swój niepowtarzalny styl, skuteczny i bezpieczny J

from pinterest.com




wtorek, 9 maja 2017

UNBROKEN - BĄDŹCIE NIEZŁOMNI!!!

Dziś będzie krótko....

Są takie dni kiedy przychodzi zwątpienie, zniechęcenie, zastanawiamy się czy to co robimy ma w ogóle jakikolwiek sens.. Dziś ja miałam taki dzień 😐 Dlatego mam do Was prośbę. Jeśli kiedykolwiek poczujecie, że tracicie wiarę i widok na swój cel do stania się lepszymi - obejrzyjcie ten film. To tylko 5 minut🕞 Zamknijcie się w pokoju, załóżcie słuchawki i w ciszy posłuchajcie. Gwarantuję nieziemskiego kopa do działania. I warto do niego raz na jakiś czas wrócić 💪
PS. ja za każdym razem ryczę jak bóbr. 
Jeśli Was to choć trochę zmotywuje, udostępnijcie dalej, dajcie znajomym szansę żeby też to zobaczyli, nie tylko koniarze! 
BĄDŹCIE NIEZŁOMNI! 💪💪💪🏅🏆💪💪
- Wasz Sfrustrowany Instruktor <3 




UNBROKEN - NIEZŁOMNY